Aktualności, Z miasta|

Spalarni w Jeleniu nie ma i NIE BĘDZIE – rozmowa z Pawłem Silbertem, prezydentem Jaworzna.

Panie Prezydencie, ostatnio sporo zamętu wywołały doniesienia o budowie spalarni odpadów w Jeleniu. Wiemy już, że to celowa, sterowana rozróba. Medialna, polityczna czy w obronie własnych prywatnych interesów? Jak Pan ocenia zamieszanie wokół sprzedaży terenów pod inwestycje w Jeleniu?

Najkrócej można powiedzieć: wyraźnie już widać i czuć bliskość wyborów. I to tych parlamentarnych, a za kilka miesięcy samorządowych. Część polityków zapomina o swoich wyborcach już następnego dnia po wyborach, a gwałtownie sobie o nich przypomina przed kolejnymi. Wtedy każda okazja, nawet tak absurdalna jak próba przyklejenia się do społecznych niepokojów w przypadku Jelenia, daje iluzję politycznej korzyści. Wątpię, by nasi mieszkańcy byli tak naiwni, by się na to nabrać kolejny raz. Kiedyś rzekomo chciałem sprzedać dom kultury w Jeleniu Chińczykom, przed kolejnymi wyborami jedna z osób kandydujących do rady miasta była zaangażowana w akcję przeciw likwidacji przychodni zdrowia, teraz ktoś wymyślił, że w Jeleniu ma powstać spalarnia odpadów. Wszystko jest zwykłą manipulacją i oszukiwaniem ludzi.

Chętnie porozmawiam o tym z zainteresowanymi mieszkańcami Jelenia na planowanym wkrótce spotkaniu. Poznam ich punkt widzenia i przedstawię moje przemyślenia, i faktyczne możliwości, ale też potrzeby miasta. Mam nadzieję, na wyjaśnienie wątpliwości i rozwianie strachów.

Czyli nie było takich zamiarów?

Oczywiście, że nie. Po pierwsze nikt o to nie występował, a ja również nigdy nie miałem takich zamiarów. Ponadto nie jest to możliwe z powodów formalnych. Ani studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego, ani miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego w ogóle nie dopuszczają takiej możliwości. Zmiana tych dwóch dokumentów to po pierwsze bardzo długi i skomplikowany proces, po wtóre w pełni upubliczniony, więc bez wiedzy mieszkańców nic takiego nie mogłoby się wydarzyć. Przy okazji dopowiem, że żadne tereny w Jeleniu moim zdaniem nie nadają siędo budowy spalarni lub składowiska odpadów. Taką działalność należy planować w miejscach mało zaludnionych i jak najdalej od ludzkich siedzib.

Jak to? Znamy przecież przykład spalarni odpadów w śródmieściu Wiednia? Przypominam, że wybudowanej dawno temu, a obecne technologie są znacznie nowocześniejsze.

To prawda, ale patrząc na to realnie, może my po prostu jeszcze nie dojrzeliśmy jako społeczeństwo do takich radykalnych rozwiązań? Przypominam sobie niepokoje związane z budową Punktu Selektywnej Zbiórki Odpadów w naszym mieście. Kiedyś taka stacja odbioru odpadów budziła emocje i kontrowersje, przypuszczam, że dziś budowa kolejnego PSZOKu byłaby czymś oczywistym. Spalarnia to jednak znacznie poważniejsze technologicznie wyzwanie, dużo bardziej skomplikowane i ogromnie kosztowne. Myślę, że jeszcze przez lata poza zasięgiem finansowym samorządu i większości firm. A wielkie firmy wolą budować takie zakłady w dużych miastach z prostego powodu: taka inwestycja znacznie szybciej się wtedy zwraca.

Wróćmy zatem do Jelenia. Mamy do czynienia z typową wrzutką medialną, polityczną czy może jakimiś interesami?

Można chyba śmiało założyć, że ze wszystkim po trosze. Łatwo zauważyć, że nie jestem ulubieńcem lokalnego tygodnika z niebieską winietą. Właściciele wydawnictwa od lat dyskredytują mnie na każdym możliwym kroku. Dzieje się tak niemal w każdym wydaniu lokalnej gazety. Jest to robione na tyle sprytnie, żeby trudno było udowodnić pomówienia, a czasem kłamstwa na drodze sądowej. Kilka razy już jednak wygrałem takie procesy. Niestety powiedzenie, że prawda sama się obroni, nie ma zastosowania we współczesnym świecie. Wydawnictwa i programy lepiej się sprzedają, gdy piszą o czymś złym, nawet jeśli to oszczerstwa, wymysły i kłamstwa. Celem jest to, by czytelnicy zapamiętali sensacyjny przekaz, nie weryfikując, czy jest prawdziwy.

Firma chce wybudować tam zakład, który będzie produkował płyty podobne do płyt OSB, tylko nie z odpadów drzewnych, a z tworzyw sztucznych z recyklingu.

O polityce i politykach niespecjalnie lubię się wypowiadać. Znam wielu z przeróżnych opcji i są wśród nich bardzo przyzwoici ludzie, oddani sprawom państwowym i regionalnym. Są też leniuchy oraz nieudacznicy i karierowicze. Wśród takich jest też część, która uwielbia taplać się w medialnym i politycznym szambie, z nieodpartą potrzebą publicznego pokazywania, jak niewiele mają do zaoferowania.

Innym aspektem tej sprawy jest postawa ludzi z Jelenia, sąsiadów firmy, która chce budować zakład w Jeleniu. Jeden z inicjatorów zamieszania wprost powiedział, że zrobi wszystko, by nie powstał tam żaden zakład, bo mu to będzie przeszkadzać. W petycji przygotowanej pod przykrywką „obrony” Jelenia znalazła się mieszanina kłamstw, insynuacji i pomówień. Przykre, że aż tylu ludzi dało się na to nabrać.

A o co chodzi? Co to za insynuacje czy pomówienia?

Choćby te o mojej znajomości z panem Bisztygą, taka sugestia, że skoro się znamy, to coś musi być na rzeczy, pewnie jakiś „nieczysty układ”.

A zna się Pan z Adamem Bisztygą?

Myślę, że znamy się koło trzydziestu lat. Byłoby to żenujące, gdybym udawał, iż się nie znamy, czy tę znajomość ukrywał. Pan Adam zaczynał pracę w samorządzie na długo przede mną, był nawet członkiem Zarządu Miasta i szefem komunalnej spółki. Mieliśmy również sporo kontaktów służbowych. Adam Bisztyga jest też ekspertem branży odpadowej i warto słuchać takich ludzi, którzy mają doświadczenie zarówno samorządowe, jak i biznesowe. To on przekonał mnie kiedyś, byśmy zaczęli zbiórkę selektywną odpadów w Jaworznie. Było to w roku 2003, czyli na długo przed tym, nim stało się to prawnym wymogiem. Był też czas, kiedy byliśmy w sporze, na szczęście wyjaśniliśmy sobie, kto nas poróżnił. Obaj uznaliśmy, że w takich sytuacjach najrozsądniej jest sięgać po informację u źródła. Tak zresztą mogli i powinni zrobić mieszkańcy Jelenia, zamiast bezkrytycznie wierzyć w plotki.

To o co chodzi z Jeleniem? Czy może o jakieś uciążliwe gromadzenie i przetwarzanie odpadów w Jeleniu?

Absolutnie nie! Nie dopuszcza tego plan zagospodarowania przestrzennego i nie było o tym mowy. Firma chce wybudować tam zakład, który będzie produkował płyty podobne do płyt OSB, tylko nie z odpadów drzewnych, a z tworzyw sztucznych z recyklingu. Ma to polegać na sprasowaniu pod dużym ciśnieniem skrawków oczyszczonych wcześniej tworzyw sztucznych. Bez dodatkowych spoiw, klejów – chyba tylko ciśnienie i temperatura. Dodam, że wsad, tworzywa sztuczne, mają być tam dostarczane już w takiej przygotowanej formie. Myślę, że nie ma się czego obawiać, firma deklaruje nawet, że zaprosi chętnych do obejrzenia takiej próbnej instalacji w jakiejś innej lokalizacji. Dziś wszyscy kupujemy produkty, na których są dumne informacje, że częściowo pochodzą z recyklingu. Szkoda, że ci, którzy szermują europejskością, jak przychodzi czas próby, nie potrafią stanąć i powiedzieć, że taka gospodarka to dziś konieczność wynikająca z unijnych przepisów.

A co powie Pan osobom, które nerwowo reagują, obawiają się o swoje otoczenie?

Doskonale rozumiem obawy tych ludzi, którzy chcą mieć wokół siebie porządek i jak najmniej uciążliwości. I taka też jest deklaracja firmy, produkcja ma być nieuciążliwa dla otoczenia. Dlatego podjąłem zdecydowane działania, by to wyjaśnić, nawet w najdrobniejszych szczegółach. Natomiast nie przepadam, gdy ktoś rozpuszcza fałszywe informacje, straszy wymyślonymi przez siebie zagrożeniami, snuje różne insynuacje czy wprost oskarża mnie o jakieś niecne zamiary. Nie jest również przyjemne to, gdy do nieuzasadnionego protestu dołączają ludzie, którzy kiedyś pracowali ze mną i osobiście uczestniczyli w procesie tworzenia terenów inwestycyjnych w Jeleniu.

To, że jestem wymagający, bezkompromisowy i bardzo konsekwentny, już wielokrotnie nam wszystkim zaprocentowało. Wszyscy widzimy, że czasy w których żyjemy i jakie przed nami, nie są czasami dla “misiów przytulisiów”. Skoro rzeczywistość jest twarda, to zawsze twardo bronię naszych spraw.

Krąży Pan, o kogo chodzi ? O posła Saługę czy o radną Chmielewską?

O obydwoje. Wojciech Saługa był moim zastępcą, gdy budowaliśmy gminną strefę aktywności gospodarczej. Wtedy, gdy po raz pierwszy sprzedaliśmy duży teren inwestycyjny, był nawet odpowiedzialny za pracę wydziału obrotu nieruchomościami. Z kolei pani radna Chmielewska nawet pracowała kiedyś w komisji przetargowej, która organizowała sprzedaż działek na terenach inwestycyjnych w Jeleniu. Obecnie, jak każdy z radnych, systematycznie otrzymuje informacje o planowanych sprzedażach terenów gminnych oraz wykazy rozstrzygnięć wszystkich przetargów. Mało to wiarygodne, gdy dziś sprawia wrażenie, że o czymś w tej sprawie nie wiedziała lub że cokolwiek przed nią i mieszkańcami ukrywano.

A co z propozycją zawartą w petycji, by w ogóle zaniechać możliwości inwestowania w Jeleniu?

Chętnie porozmawiam o tym z zainteresowanymi mieszkańcami Jelenia na planowanym wkrótce spotkaniu. Poznam ich punkt widzenia i przedstawię moje przemyślenia i faktyczne możliwości, ale też potrzeby miasta. Mam nadzieję na wyjaśnienie wątpliwości i rozwianie strachów.

Nie obawia się Pan, że takich montowanych politycznie protestów, wydumanych konfliktów będzie teraz więcej? Idą wybory.

Nie jest to miłe, etyczne ani uczciwe, przywykłem do tego, choć takie standardy życia publicznego są okropne. Kiedyś przypisywano mi, że jestem niepoprawnym idealistą, ponieważ nigdy się nie zgadzałem z propozycjami prowadzenia negatywnych kampanii wyborczych. Proszę zwrócić uwagę, że przygotowując wiele kampanii wyborczych, stowarzyszenie JMM ma zawsze pozytywny i weryfikowalny program. I zawsze się z niego rozliczamy po upływie kadencji. Wiedzą Państwo doskonale, że nie jest to oczywisty standard w polityce. Dominuje atak na rządzących, brak programów i codzienne obrzucanie błotem konkurentów. Prowadzenie kampanii negatywnych to domena tych, którzy nie mają własnych pomysłów i usiłują zdobywać poparcie na atakowaniu swoich przeciwników. Oczywiście będę reagował, gdy jakieś granice przyzwoitości zostaną przekroczone w najbliższych kampaniach do sejmu i samorządu. Powinno się dbać o standardy przyzwoitości w życiu publicznym.

O polityce i politykach niespecjalnie lubię się wypowiadać. Znam wielu z przeróżnych opcji i są wśród nich bardzo przyzwoici ludzie, oddani sprawom państwowym i regionalnym. Są też leniuchy oraz nieudacznicy i karierowicze.

Mężczyzna siedzący przy biurku
Na zdj. Paweł Silbert – Prezydent Miasta Jaworzna

A lubi Pan Jaworzno? Zależy Panu na mieście i mieszkańcach? Chce się Panu znosić to wszystko, czasem nawet upokorzenia?

Jakbym nie lubił Jaworzna i naszych mieszkańców, to dawno machnąłbym ręką na pracę w roli prezydenta miasta. Dzięki temu mogę stanąć przed ludźmi i z pełną odpowiedzialnością powiedzieć im, że wspólną pracą wykonaliśmy gigantyczny skok do przodu. Trzeba też liczyć się z tym, że nie wszyscy mają takie poglądy jak ja, że się ze mną nie zgadzają, czy mnie z jakichś tam powodów nie lubią. Najważniejsza dla mnie jest jednak przyszłość Jaworzna i mieszkańców. Ludzie często nie mają potrzeby zajmowania się sprawami codziennego życia i dalszego rozwoju miasta. Nie muszą i nie widzą przyszłych zagrożeń, skupiają się na swoich codziennych sprawach. I to jest zupełnie normalne. Ale prezydent, rada miasta, lokalny i regionalny samorząd powinny, a moim zdaniem wręcz muszą patrzeć na miasto bardzo przekrojowo i w odległej perspektywie. Dlatego, stale mam jeszcze bardzo wiele poważnych planów na rozwój miasta. Dla przykładu Jaworznicki Obszar Gospodarczy to przedsięwzięcie pionierskie w skali kraju. JOG zapewni nam kiedyś ekonomiczny spokój i da Jaworznu silniejszą pozycję regionalną. Warto wspomnieć, że w tej pracy niemałą część stanowią moje osobiste pomysły i upór w osiąganiu celów. Kiedy startowałem w pierwszych wyborach prezydenckich, ktoś powiedział, że ma obawy, iż we mnie jest więcej wojownika niż przywódcy. Po przeszło dwudziestu latach nie zmieniam zdania, że chcąc być przywódcą, trzeba też być wojownikiem. To, że jestem wymagający, bezkompromisowy i bardzo konsekwentny, już wielokrotnie nam wszystkim zaprocentowało. Wszyscy widzimy, że czasy w których żyjemy i jakie przed nami, nie są czasami dla „misiów przytulisiów”. Skoro rzeczywistość jest twarda, to zawsze twardo bronię naszych spraw. Proszę mi wierzyć, że idą takie czasy, że „przytulaki” nie dadzą sobie rady z brutalną rzeczywistością.

Czyli nie rezygnuje Pan i zapowiada start w kolejnych wyborach prezydenckich? I da sobie Pan radę? A może marzy się Panu kariera polityczna, posła lub senatora?

Nie dostałem jeszcze propozycji od ugrupowania, które wydaje mi się interesujące (śmiech). Tymczasem w Jaworznie jest jeszcze mnóstwo pracy i ciekawych wyzwań. Sam nie dałbym sobie z nimi rady, ale z zespołem, który zbudowałem, jesteśmy w stanie zrobić bardzo wiele ciekawych i pożytecznych rzeczy.

Jeden z inicjatorów zamieszania wprost powiedział, że zrobi wszystko, by nie powstał tam żaden zakład, bo mu to będzie przeszkadzać. W petycji przygotowanej pod przykrywką „obrony” Jelenia znalazła się mieszanina kłamstw, insynuacji i pomówień. Przykre, że aż tylu ludzi dało się na to nabrać.

Co Pan powie mieszkańcom Jelenia podczas spotkania?

Jak zawsze powiem prawdę, nawet mam zamiar możliwie szeroko to udokumentować. Chcę również pokazać tło i obnażyć, jakie mogą być faktyczne intencje tych, którzy rozpoczęli rozróbę. Jak nie zapomnę, to powtórzę również to, co powiedziałem podczas majowej sesji rady miejskiej, iż nie wierzę, że „ludzie z Jelenia są wredni” – jak powiedział, występując w “ich imieniu”, pan Banasik.

Nie obawia się Pan tego spotkania?

Nie, ponieważ nie mam nic do ukrycia. Przychodzę do mieszkańców, moich znajomych i z szacunkiem chcę uczciwie porozmawiać o sprawach, które są naszymi wspólnymi. A swoją drogą, może ,poza prostowaniem kłamstw i plotek leniwych polityków, moglibyśmy porozmawiać kiedyś również o innych sprawach?

To o czym?

Może warto porozmawiać po prostu o życiu (śmiech), chociaż to chyba byłaby bardzo długa rozmowa.

Jeśli jest Pan na nią gotowy, porozmawiajmy. Może do następnego wydania? Z Pawłem Silbertem o życiu, czy o życiu Pawła Silberta?

Z przyjemnością o obu tych wątkach, jeśli są dla Państwa interesujące. Bardzo dziękuję za rozmowę.

Dziękuję za rozmowę.

ARTYKUŁ POCHODZI Z TYGODNIKA SPOŁECZNO-KULTURALNEGO „PULS JAWORZNA” Z DNIA 22 CZERWCA 2023 R. – NR 24 (310)https://mckis.jaworzno.pl//wp-content/uploads/puls-pdf/puls_jaworzna_23_06_22_nr_24.pdf

Comments are closed.